Zielone wazony, czyli gdy spotyka cię coś niespodziewanego…
Wazony… A w zasadzie wazon i 2 dzbanki…
Są zielone. Są piękne, choć to oczywiście jest mocno subiektywne. Zagościły u mnie w domu dość niespodziewanie w grudniu…
Zwykle, to ja u moich klientów zostawiam po sobie „miły ślad współpracy” . Dziś spotkało mnie miłe zaskoczenie i tym razem, to ja coś dostałam.
Wazony, bo tak je określaliśmy, były w mieszkaniu, które pomagałam przygotować do sprzedaży. Stały sobie takie bardzo zielone w bardzo zielonym pokoju…
Pokój zgodnie z moją sugestią przemalowano, wysprzątano, nadmiar skarbów nagromadzonych latami wyniesiono, tymczasem wazony , zostały dumnie, jako dodatki i dobre duchy mieszkania.
Temat stał się dość osobisty. Powiem tylko, że Pani Alina prosiła rodzinę, aby wazony trafiły właśnie do mnie… że ja je docenię i mnie przydadzą się najbardziej.
I są. Mają swoją honorową półkę.
Mój ulubiony, to ten okrągły wazonik.
Przypominają o bardzo miłej, choć zbyt krótkiej relacji…
Może nawet kiedyś pojadą ze mną na stagingową realizację…
Bo ja wiem jedno.
Nie ma złych, brzydkich, czy też niemodnych kolorów.
Kolory, czasem jak ubranie, po prostu potrzebują innego kolorystycznego towarzystwa…
Zobaczymy…
P.S.
Zdjęcie pokoju z komodą zrobione u klienta.
W porównaniu z jego poprzednią odsłoną teraz jest na prawdę dobrze.
Warto czasem pokusić się o wysiłek przemalowania pokoju, bo nawet jak nie zmienimy mebli, to pomieszczenie może sporo na tym zyskać.