
Się pomaluje…
Czyli, jak to zwykle bywa…
Kultowe „Będzie pan zadowolony…” u mnie tym razem przybrało formę „Się pomaluje…”. No i się nie pomalowało…
Ale do rzeczy.
Po spotkaniu u klienta ustaliliśmy, że balkon trzeba koniecznie przygotować. Zaznaczę tylko, że cała elewacja budynku od strony balkonów, miała być miesiąc później poddana termomodernizacji. Dlatego, cokolwiek robiliśmy, mogło być tylko na chwilę, tak aby pokazać, zgodnie ze sztuką home stagingu, potencjał miejsca. Zresztą balkon był już po wielokrotnej i widocznej reanimacji ze strony spółdzielni.
Ustaliliśmy, że:
– wszystkie (!) rzeczy mają zniknąć – bezwzględne out!
– zaszpachlowane ciemnym „czymś” pęknięcia mają zostać zamalować resztą białej farby z malowania małego pokoju,
– trzeba umyć parapet, okno, podłogę, balustradę.
Ja ze swojej strony miałam zorganizować kratkę/płotek, coś aby oddzielić się od okna sąsiadów, które było tuż za balustradą (tutaj tuż=0,70 m). Do tego światełka, stolik, krzesełko i światełka…
W dzień realizacją przyjeżdżam z torbami, kartonami, stolikiem, kwiatami, sprzętem do zdjęć, a tymczasem… balkon jakim go zostawiłam, takim go zastałam!
Tak, w takich momentach home stagerka jest baaardzo zadowolona.
Zakasanie rękawów, przewrócenie harmonogramu prac do góry nogami, spięcie wszystkiego na nowo… Pędzel i… do roboty…
Przyznają, że z jednaj strony nie ma w tym nic szczególnego.
Było tak zazwyczaj już jest w mieszkaniach, gdzie mieszkają właściciele – suszarka nadal jest potrzebna, zbędne rzeczy, mogą poczekać, albo nie miał kto wynieść do piwnicy (tu przypominam, że to zły pomysł, bo stamtąd też trzeba wszystko zabrać!). Znów było mocno kreatywnie. Choć jest zrozumiałe, że każdy z nas ma priorytety.
Najważniejsze, to zrobić wszystko, by efekt był jak najbardziej zbliżony do zakładanego.
Tym razem oczywiście znów się udało…
I śmiało piszę, że się udało, bo mieszkanie kupił pierwszy oglądający, który przyjechał je obejrzeć zaraz po tym, jak tylko ogłoszenie ujrzało światło dzienne.
P.S.
Dzięki temu, że nie wszystko zostało zabrane, wykorzystałam do aranżacji również donice właścicieli ze sztucznymi trawami. Potencjał może być wszędzie. A realizacja było mocno budżetowa!