Pies jaki jest – każdy widzi…
PIES…
Pies jaki jest – każdy widzi…
Tu słodziak nad słodziaki…
Bywa, że to co spotykam na wizytach u klientów, potrafi na prawdę zaskoczyć, a owo zaskoczenie, zawierać może całe spektrum wszelakich odczyć.
I tak wczoraj byłam omówić metamorfozę nowo kupionego mieszkania. A tam… pies… Z psami na spotkaniach bywa różnie. Zawodowo zdecydowanie wolę, gdy ich nie ma w trakcie rozmowy. Podobnie zresztą, jak dzieci, ale to już inna historia… Może zaznaczę, że ja, choć kocham zwierzęta, to raczej nie jestem ani psiarą, ani kociarą, za to koniarą od urodzenia.
Zatem wzięłam psią obecność na klatę, a pies jak pies… poszczekał, pobiegał, atencję zdobył i… zakochał się… w mojej torbie… Przeleżał na niej większość spotkania. Nie, nie noszę w niej kabanosów i innych frykasów… 😉 Właściciele byli totalnie zaskoczeni. Psiak pozwolił wyjąć telefon, wykazał się pełnym zrozumieniem, gdy potrzebny był dalmierz i miarka… zaakceptował zmianę miejsca torby… ale zawsze do niej wracał i kładł na niej swój łebek… albo prosił o głaskanie… 🙂 Było bardzo miło… 🙂
Klienci bardzo zdziwieni…
Ja zaskoczona totalnie…
Pies przeszczęśliwy…